środa, 2 lutego 2011

Co jest dzisiaj? Środa. Aha, to wczoraj był wtorek.

Miewam wrażenie, że nikt oprócz Malwiny tego bloga nie czyta. Statystyki mówią jednak co innego, cóż. Ujawnicie się w końcu?


 Wczoraj z trudem zwlekłam się z łóżka o siódmej. Czemu z trudem? Bo zasnęłam po czwartej nad ranem. Miałam nadzieję, że aż tak bardzo tego nie widać. `Weszłam no komputer`, ale oczywiście nikogo nie było. Wyłączyłam. Zjadłam śniadanie, itd. Opór stawiały tylko włosy, które za Chiny nie chciały się ułożyć. Miałam jeszcze 2 godziny, więc dałam sobie spokój. Wyszłam z psem i zajęło mi to prawie godzinę. Ogarnęłam pokój i wzięłam się za włosy. Ach, prostownica jest niezawodna. Na koniec jeszcze ścieniowałam górne partie włosów, bo były za długie. Wyszłam na autobus, ledwo zdążyłam. O 9.40 byłam w mieście, ah. Na Malwinę czekałam 40 minut, chociaż z założeń powinnam godzinę. Dałam jej książkę. Malwina miała tylko 2 zł, więc o 50gr za mało na Bravo. Kazałam jej szukać na śniegu, ale oczywiście nie było. Więc `upuściłam` 50 gr i zaciągnęłam ją do kolportera. Kupiła swoje Bravo, a ja wzięłam b2b. Cóż, zrobiłam to głównie dla plakatów. Potem poszłyśmy w kierunku galerii, oczywiście zahaczając o skatepark. Malwina nie umiała wejść na najniższą rampę, ciamajduś. A `śliskie buty ` to marna wymówka. Dotarłyśmy do galerii, usiadłyśmy na ławeczce i przewertowałyśmy gazety. Od dwóch miesięcy nie czytam bravo. Kolejne wydania zamiast być co raz lepsze wydają się był marniejsze. Wiecznie o Justinie, Selenie itd. Następnie poczłapałyśmy do Divy, gdzie zeszło nam ponad pół godziny. W rezultacie końcowym końcowym kupiłam przeciwsłoneczne nerdy z przeceny. Z zamiarem wrócenia na rynek przez park trafiłyśmy pod kino. Taak, jesteśmy zdolne. Poszłyśmy do McDonalda. Do bogatych nie należymy, zamówiłyśmy tylko dwa małe sprajty, a i tak wyszło drogo -.-  . Dochodziła 14.30, trzeba było wyjść, bo bym się spóźniła na autobus. I co? Nie, nie spóźniłam się. Autobus nie przyjechał. Czekałam(włas, to czekałyśmy) prawie godzinę na kolejny. W domu byłam po 17 i od razu zagoniono mnie do sprzątania. Po 19 poszłam do komputera i jakoś zleciało do 21. Nie mogłam spać, bo jestem przyzwyczajona do usypiania o północy. Z nudów zaczęłam sklejać kokardki, a potem oglądałam telewizję. W końcu usnęłam. Następnego dnia, więc dzisiaj obudziłam się po 9, co jest zupełnie nie w moim zwyczaju. Zjadłam śniadanie, włączyłam komputer i pisałam na gg z Malv. Potem zaczęłam pisać notkę i zeszło mi do teraz. W międzyczasie się ubrałam.

Jak dobrze pójdzie, to do następnej notki dodam zdjęcia.


Tutaj Malwina, kiedy się przewróciła na rampie.
Wygląda, jakby czytała gazetę, hm...

Jakby ktoś chciał ze mną pogadać, w co wątpię, to zapraszam na gg (8755781) lub skype - cutekayoko .

1 komentarz:

Hopless. pisze...

Tyyy. ;DD
Ale fajnie, no. Zdjęcie najlepsze. ;O