niedziela, 20 lutego 2011

Ktoś to czyta? Chyba tylko Malwina. A gdzie reszta obserwatorów? Wsiąkła. Więc nie mam kogo przepraszać.

Nie mam pojęcia, co podświadomość chce mi przekazać poprzez ostatnie sny. `Spotkałam` już Anielę - znajomą z sanatorium, Eryka oraz Patryka - tych nie kojarzę, zmarłą prababcię, Dawida - dłużsi czytelnicy wiedzą i Michała - chłopaka ze szkoły. Poza tym cześć snów jest po angielsku. Dziwne? No raczej. Ferie mi się skończyły, a nad tym strasznie rozpaczam. Nie znoszę tej klasy (Z wyjątkiem dwóch - trzech osób, ale to nie zmienia faktu, że nie znoszę.), ona mnie też. Dobrym przykładem na to, jest to, że Gośka powiedziała wychowawczyni, że się tnę. Miałam ręce podrapane przez kota, czy psa i to było dowodem. Do kolejnej szkoły chcę iść do Ostrowca albo Kielc. No, albo do Warszawy. A Figa. Do Szewny. Teraz najczęściej po szkole jem obiad i zamykam się na sztychu. Przemycam deskorolkę, komórkę, laptopa, oranżadę, jakieś ciastka i mogę tak dotrwać do późna (psa nie przemycam, pies idzie ze mną sam xd). Rodziców praktycznie nie ma w domu, więc nikt się nie czepia. W szkole na lekcjach nauczyciele mają nas gdzieś to tego stopnia, że mogę sobie oglądać Vampire Knights na telefonie. Ocenami nie mam się co przejmować, zawdzięczam to pamięci fotograficznej. Bez uczenia się wszystko umiem. Więc po co ja tam chodzę... eeee, po frekwencję i do Michała. No dobra, wygląda na to, że nie mam o czym pisać.


Ludzie chcą usłyszeć wieści złe
że nie mam co pić, że spać nie mam gdzie
że cały ten cholerny świat, cały ten cholerny świat
wali mi się na grzbiet...
happysad - ''ludzie chcą usłyszeć wieści złe''



To co trzymam to znak szczęścia. 
Koocham to zdjęcie <3. Wściekły Majumek.
Jakieś dziwne, ale nie mam co dodać.
Co za niespodzianka...

środa, 2 lutego 2011

Co jest dzisiaj? Środa. Aha, to wczoraj był wtorek.

Miewam wrażenie, że nikt oprócz Malwiny tego bloga nie czyta. Statystyki mówią jednak co innego, cóż. Ujawnicie się w końcu?


 Wczoraj z trudem zwlekłam się z łóżka o siódmej. Czemu z trudem? Bo zasnęłam po czwartej nad ranem. Miałam nadzieję, że aż tak bardzo tego nie widać. `Weszłam no komputer`, ale oczywiście nikogo nie było. Wyłączyłam. Zjadłam śniadanie, itd. Opór stawiały tylko włosy, które za Chiny nie chciały się ułożyć. Miałam jeszcze 2 godziny, więc dałam sobie spokój. Wyszłam z psem i zajęło mi to prawie godzinę. Ogarnęłam pokój i wzięłam się za włosy. Ach, prostownica jest niezawodna. Na koniec jeszcze ścieniowałam górne partie włosów, bo były za długie. Wyszłam na autobus, ledwo zdążyłam. O 9.40 byłam w mieście, ah. Na Malwinę czekałam 40 minut, chociaż z założeń powinnam godzinę. Dałam jej książkę. Malwina miała tylko 2 zł, więc o 50gr za mało na Bravo. Kazałam jej szukać na śniegu, ale oczywiście nie było. Więc `upuściłam` 50 gr i zaciągnęłam ją do kolportera. Kupiła swoje Bravo, a ja wzięłam b2b. Cóż, zrobiłam to głównie dla plakatów. Potem poszłyśmy w kierunku galerii, oczywiście zahaczając o skatepark. Malwina nie umiała wejść na najniższą rampę, ciamajduś. A `śliskie buty ` to marna wymówka. Dotarłyśmy do galerii, usiadłyśmy na ławeczce i przewertowałyśmy gazety. Od dwóch miesięcy nie czytam bravo. Kolejne wydania zamiast być co raz lepsze wydają się był marniejsze. Wiecznie o Justinie, Selenie itd. Następnie poczłapałyśmy do Divy, gdzie zeszło nam ponad pół godziny. W rezultacie końcowym końcowym kupiłam przeciwsłoneczne nerdy z przeceny. Z zamiarem wrócenia na rynek przez park trafiłyśmy pod kino. Taak, jesteśmy zdolne. Poszłyśmy do McDonalda. Do bogatych nie należymy, zamówiłyśmy tylko dwa małe sprajty, a i tak wyszło drogo -.-  . Dochodziła 14.30, trzeba było wyjść, bo bym się spóźniła na autobus. I co? Nie, nie spóźniłam się. Autobus nie przyjechał. Czekałam(włas, to czekałyśmy) prawie godzinę na kolejny. W domu byłam po 17 i od razu zagoniono mnie do sprzątania. Po 19 poszłam do komputera i jakoś zleciało do 21. Nie mogłam spać, bo jestem przyzwyczajona do usypiania o północy. Z nudów zaczęłam sklejać kokardki, a potem oglądałam telewizję. W końcu usnęłam. Następnego dnia, więc dzisiaj obudziłam się po 9, co jest zupełnie nie w moim zwyczaju. Zjadłam śniadanie, włączyłam komputer i pisałam na gg z Malv. Potem zaczęłam pisać notkę i zeszło mi do teraz. W międzyczasie się ubrałam.

Jak dobrze pójdzie, to do następnej notki dodam zdjęcia.


Tutaj Malwina, kiedy się przewróciła na rampie.
Wygląda, jakby czytała gazetę, hm...

Jakby ktoś chciał ze mną pogadać, w co wątpię, to zapraszam na gg (8755781) lub skype - cutekayoko .